top of page

Zapach słomy

  • Zdjęcie autora:  Mira Lys
    Mira Lys
  • 8 paź
  • 1 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 24 paź


Budzenie się z iluzji nie przypomina oświecenia.

Nie ma w nim światła ani błogości.

Jest moment, w którym siadasz na znanym krześle,

a ktoś wysuwa je w ostatniej sekundzie.


Upadasz.

Nie z wdziękiem.

Z odgłosem, który rozchodzi się po ciele

jak echo wszystkiego, w co wierzyłaś, że trzyma cię w pionie.


Najpierw jest złość.

Potem zdziwienie.

Dezorientacja.

To, co miało sens, się rozpada.

Nie ma fundamentów.

Rzeczywistość niby ta sama,

ale nie rozpoznajesz już siebie.


Wtargnęła cisza,

której nie da się już zagłuszyć.

Ta cisza jest pusta,

ale prawdziwa.

Nie daje ukojenia — tylko przestrzeń.


Zaczynasz widzieć,

że wiele z tego, co wydawało się twoje,

było tylko konstrukcją —

delikatnym rusztowaniem

zbudowanym z lęku, nadziei, złudzeń.


I wtedy przychodzi poranek.

Bez fanfar, bez wizji.

Tylko ciało, które jest obolałe

i powietrze, które pachnie czymś prawdziwym.


Nie snem, nie obietnicą,

tylko życiem — takim, jakie jest


Twarde łóżko nie daje komfortu,

ale daje punkt odniesienia.

Wiesz, że jesteś.

Że oddychasz.

Że wszystko, co się rozpadło,

zrobiło miejsce na coś,

czego nie trzeba już udawać.


Najgorsze jest to, że nie ma powrotu do wcześniejszego komfortu.

Nie da się tego „odwidzieć”.

Ale jest coś lepszego —pewność, która nie wymaga dekoracji.



— Mira Lys


Komentarze


© 2035 by Mira Lys. Powered and secured by Wix 

 

 

bottom of page